Na dowód tego, że nie robię tylko i wyłącznie biżuterii 2wkońcu postanowiłam zaprezentować światu moje zeszyty recyclingowe (pomysł chyba stary jak świat). Robię je regularnie z zadrukowanych kartek, poniszczonych tekturek, potarganych pudełek po butach i wstążek np. z kalendarzy.
Pierwszy zeszyt jaki zrobiłam, miał gazetową okładkę oklejoną materiałem w kratkę, ręcznie szytym na brzegach, środki i guziki też ręcznie wszywane. Jest w formie skoroszyty, z ręcznie wykaligrafowanymi literami co kilka stron.
Drugi, trzeci, czwarty, piąty i szósty - to już zupełnie inna bajka. Nie są szyte nićmi, ale zszyte zszywaczami, jak normalne sklepowe zeszyty, tasiemki są sprytnie wplecione w zszywki i zawiązane na grzbiecie okładki. Nie zależało mi zbytnio na wyglądzie, dlatego ich nie ozdabiałam jakoś szczególnie. Stemplowanie pojawiło się, gdy np. czyściłam stempelki. Mam teraz chrapkę na zrobienie takiego wypasionego, kolekcjonerskiego zeszytu :D ale o tym kiedy indziej (ćśśśś!!).
Oryginalne, nie widziałam jeszcze u nikogo takich zeszytów.
OdpowiedzUsuńTwoja biżuteria z koralików jest urocza, nie wiem, czy miałabym do nich cierpliwość ;) Podziwiam zatem :D
Cuda, nigdy nie próbowałam robić zeszytów, Twoje są rewelacyjne, strasznie mi się podoba ten styl!
OdpowiedzUsuń